poniedziałek, 10 grudnia 2012

"Z życia miasta"

 Fotografie zostały wykonane aparatem Praktica super TL 3 | AGFA APX 400 | skan Epson V350.













piątek, 7 grudnia 2012

Pentacon Six TL

Miałem wczoraj niepowtarzalną okazję kupienia dosłownie za "grosze" aparat o którym zawsze marzyłem.

Wczoraj i dzisiaj polibuda we Wrocławiu między godziną 10 a 13 wystawiała na licytację sprzęt, który zalega im w magazynie. Znalazła się tam masa złomu, a między nimi kilkadziesiąt aparatów fotograficznych z których najbardziej interesował mnie Pentacon Six TL. Jest to aparat średnioformatowy, dość sporych gabarytów.

Licytacja o dziwo przeszła całkiem gładko. Powiedziałem numerek pod którym krył się aparat, wyczytano jego tytuł i początkową cenę, a następnie odmówiono formułkę, która trwała jak wieczność... "83 zł po raz pierwszy, 83 zł po raz drugi, 83 zł po raz trzeci! Sprzedane za 83 zł!". Myślałem, że siądę na podłodze z wrażenia :D

Niestety, podczas licytacji wyczytano również dwie pozycje pod którymi kryły się obiektywy do tego aparatu. Nie wiem dlaczego, ale nie wziąłem wtedy udziału w tych licytacjach..... GUPI! GUPI! GUPI!!!!!!

Mimo to, bardzo cieszę się, że mam w końcu ten aparat. W najbliższym czasie postaram się o zakup obiektywu oraz pryzmatu pentagonalnego ze światłomierzem.

A oto kilka fotografii ww. aparatu:





Gdyby miał ktoś na sprzedaż obiektywy do tego aparatu po jakiejś ludzkiej cenie to proszę o kontakt :) 

sobota, 1 grudnia 2012

Fotografia podczerwieni (IR)

Ostatnio miałem okazję spróbować tego specyficznego rodzaju fotografii na własnej skórze i stwierdzam że efekty końcowe są powalające. 

Zdjęcia wykonywałem w technice tradycyjnej z wykorzystaniem specjalnego filmu na podczerwień oraz filtra IR no i ewentualnie filtra czerwonego. Wszystko wykonywane było w ramach zajęć szkolnych. 


Oto kilka przykładów mniej lub bardziej udanych:

  



Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej czegoś na temat tego rodzaju fotografii odsyłam was do kilku ciekawych linków. Przykłady w nich przedstawione zostały wykonane techniką cyfrową co nie zmienia faktu że efekty nadal są niesamowite. Jak to się mówi trzeba iść z biegiem czasu:

www.swiatobrazu.pl/ir__fotografia_w_podczerwieni.html
www.szerokikadr.pl/(…)czarno_bialy_krajobraz_w_podc…
www.obiektywni.pl/czytelnia/artykul-182-0.php

Jak się okazuje na fotografii IR można też zrobić biznes i stworzyć osobną ofertę :)
www.irstudio.pl/oco.html

czwartek, 29 listopada 2012

Super 8 mm

Nagrywanie na taśmie 8 mm

Ostatnio chodziłem z myślą i zastanawiałem się jak by to było nagrać coś na starej kamerze 8 mm. Ta chęć zwiększyła się wraz z odkryciem, że jednak kasety do tych kamer są w brew pozorom nadal produkowane. Jeszcze większym zaskoczeniem było to że są jeszcze punkty w Polsce (jak i na świecie), które wręcz specjalizują się w wywoływaniu tego typu filmów. Ba! możemy nawet wypożyczyć od nich kamerę. W zależności od tego jakiej będzie ona jakości i na jak długo chcemy ją pożyczyć z tym cena wzrasta. 



Dawno temu jak byłem jeszcze mały w piwnicy znalazłem starą radziecką kamerę ojca. Co więcej należę do pokolenia, które miało jeszcze okazję, a może i szczęście oglądać filmy z projektora na 8 mm. Pamiętam te czasy, gdy wieszało się taki duży biały ekran, ustawiało projektor, nakładało dwie szpule (pustą i z filmem) no i uruchamiało.... Ten zapach grzejącego się projektora eh... :D Pamiętam jeszcze, że miałem pełno ruskich bajek a głównie serię "Wilk i zając" oraz kilka taśm rodzinnych nagranych właśnie tą wcześniej wspomnianą kamerą. 

W każdym razie kolega postawił niejako kropkę nad "i" i stwierdził że nagrywamy! Jak nagrywamy to nagrywamy! Tylko na czym? Kamera ojca - LOMO 219 super 8 z której wyszło kilka filmów rodzinnych. Niestety jest podejrzenie, że jest ona uszkodzona, ale po włożeniu świeżych baterii wygląda na to że wszystko działa w najlepszym porządku. Zaniepokoiło mnie tylko to, że wkładając nowe baterie o 8:00, odkładając kamerę i ponownie używając ją ok. godziny 12:00 już nie chciała pracować. Wychodzi na to że baterie się wyczerpały. Włożyłem nowe i zobaczymy co z tego będzie. 

Poszukując informacji na temat wywoływania tego typu filmów i możliwości zakupu kaset odnalazłem parę ciekawych stron. Pierwszą z nich jest www.the8mm.info. Jest to prywatna strona na której znajdziemy informacje na temat sprzętu, wywoływania i możliwości projekcji filmów na 8 mm. Jest tam również księga gości funkcjonująca jako forum oraz dużo ciekawych linków  do Polskich i zagranicznych stron na temat kamerowania 8 mm. Mnie najbardziej zainteresowała strona firmy specjalizującej się w sprzedaży i wywoływaniu materiałów do tego typu kamer działająca we Wrocławiu. Oto adres: www.keten.com.pl/cinematography-2

W przyszłości może jak będzie taka możliwość postaram samemuć wywoływać tego typu filmy (oczywiście B&W). Jak na razie nie pozwala mi na to niepełna wiedza na ten temat oraz brak odpowiedniego sprzętu oraz chemii. 

Jak się okazuje przy użyciu kamery na taśmę na 8 mm można zrobić całkiem fajny teledysk do piosenki. Został on nieźle pomyślany no i ten charakter zarejestrowanego obrazu... no po prostu melodia! Uzyskać taki efekt za pomocą komputera to nie to samo i satysfakcja mniejsza. A w tym wypadku myślę, że autor tego materiału do końca nie był pewien czy będzie miał szansę jednak go zmontować :) 




piątek, 23 listopada 2012

[SPRZEDAM] Pentax SF7 + obiektywy

Przedmiotem aukcji jest analogowa lustrzanka Pentax SF7 z dwoma obiektywami za niewielkie pieniądze. Stan lustrzanki oceniam na bardzo dobry. Aparat w pełni sprawny posiada:
- wbudowaną lampę błyskową oraz możliwość podłączenia lampy zewnętrznej,
- tryb serii, tryb pojedynczego zdjęcia oraz samowyzwalacz,
- po prawej stronie na korpusie ma przełącznik Autofocus, Manualfocus,
- trzy programy robienia zdjęć - auto, manual, bulb,


Dorzucam GRATIS dwa obiektywy niestety nie w pełni sprawne:
- obiektyw stałoogniskowy Miranda 50 mm; 1:2; 49", Lens Made in Japan (niewielką usterką jest uszkodzona przysłona, która czasem nie zaskakuje od razu. Trzeba jej dać trochę czasu na rozruch. Obiektyw nie posiada dekielków.)
- obiektyw zmiennoogniskowy Prinzflex 80-200 mm; 1 : 4,5 - 5,6; MC MACRO; 52" (Posiada ślady pleśni na przedniej soczewce, jest rozregulowany - spore przeskoki pomiędzy ogniskowymi -, nie przeszkadza to w wykonywaniu zdjęć, jednak wymaga naprawy. obiektyw posiada tylko tylny dekielek).

Aparat w połączeniu z obiektywami nie wykrywa autofocusa. Ostrość należy ustawiać ręcznie.

Zestaw nie zawiera paska do aparatu oraz baterii.

Lustrzanka została sprawdzona, wykonałem na niej próbną rolkę filmu, działa bez problemów. 

W razie pytań można pisać na e-mail.

Kilka zdjęć:








wtorek, 20 listopada 2012

"Brudny Wrocław"

Jedyny, niepowtarzalny i prawdziwy Wrocław... Ta ciemna strona miasta, która chowa się w zakamarkach ciemnych bram, murów, ulic. Tutaj nie znajdziesz wspaniałych wystaw sklepowych, równo przystrzyżonych trawników, wygładzonych tynków czy pięknych tablic z nazwami ulic. To ta część miasta w którą lepiej nie wchodzić po 22. To jest ten Wrocław, który pamięta czasy Breslau, który powoli umiera i odradza się w nowej postaci...









Zdjęcia zostały wykonane aparatem Smena 8.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Historia pewnej kliszy

Gdyby zacząć od końca wydaje się to banalne. Pewnej niedzieli wstałem rano, wziąłem prysznic, zjadłem,  umyłem zęby, ubrałem kurtkę, buty i wyszedłem z mieszkania na tramwaj. Wsiadłem do siódemki, pojechałem na Świebodzki i skierowałem się w tą część giełdy gdzie sprzedają starocie. Znalazłem się przy jednym z wielu stoisk, kupiłem aparat Smene 8 i.... zorientowałem się że jest w niej nawinięty film.

Pewnie nie wszystkim się to zdarzyło, ale na pewno znajdzie się choć kilka osób, które kiedyś kupując stary aparat analogowy znalazły w środku załadowany negatyw. Na pewno waszą pierwszą myślą, która wpadła wam do głowy było "co na nim jest?". Co zostało na niej uwiecznione, w jakich latach, gdzie, kiedy, kim był autor zdjęć i dlaczego nie skończył tej rolki do końca?

W swoim życiu miałem dwa przypadki, gdy znalazłem w środku aparatu kliszę fotograficzną.  Pierwsza sytuacja zdarzyła mi się, gdy kupowałem Starta 66. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po złapaniu go w swoje łapki było otwarcie pokrywy, gdzie wkłada się film w celu oszacowania stanu wewnątrz i sprawdzenia jak działa przysłona i migawka. Ku mojemu zdziwieniu znajdował się tam negatyw. Jak się później okazało była nią stara radziecka klisza czarno-biała. Co mogła w sobie skrywać? Już pewnie nigdy się nie dowiemy, bowiem nie wiadomo ile osób przede mną otworzyło tą tylną pokrywę. Ja ostatecznie rozwiałem wszelkie wątpliwość całkowicie wyciągając i rozwijając kliszę z aparatu. Niestety...

Drugą sytuacją był zakup właśnie ww. Smeny 8, która wewnątrz aparatu posiadała załadowany film, jak później się okazało również czarno-biały. Wzbogacony o bagaż doświadczeń z lat poprzednich skończyłem rolkę i zwinąłem negatyw do kasety, a następnie całość bezpiecznie wyjąłem w domu.

W środku znajdowały się dwie kasetki rozbieralne. Jedna czarna, druga żółta (uwaga) z napisem FOTON! Od razu zauważyłem, że film był cięty i ładowany ręcznie. Co mogło świadczyć o tym że ktoś mógł się znać na robieniu zdjęć. Nie wiem mógł być pracownikiem laboratorium, posiadać ciemnię fotograficzną albo nie znać się i po prostu posiadać taki sprzęt. Trudno to teraz stwierdzić. W każdym razie zakładając że ktoś miał jakieś pojęcie na temat fotografii pomyślałem, że przewidział że przy Smenie zaleca się wykonywanie zdjęć przy czułościach od najniższych do 200 ISO.

Poleciałem do fotosklepiku, kupiłem wywoływacz, ale od razu nie zabrałem się za wywoływanie. Zrobiłem to dopiero po jakimś czasie, a dokładnie to, to wypada dzisiaj :) Dlaczego? Może musiałem przemyśleć jak to zrobić, albo nie wiem dlaczego. Po prostu.

Używałem czeskiego wywoływacza W17 Hydrophen czego w sumie żałuję, bo mogłem zrobić to innym dużo lepszym wywoływaczem, ale akurat wtedy dysponowałem taką kwotą pieniędzy że starczyło mi tylko na tą wywojkę.

Rozrobiłem W17 do 1+1, odciąłem kawałek filmu, nawinąłem na szpulę, wrzuciłem do puchy, zamknąłem, wlałem chemię. Po przeprowadzeniu procesu o którym nie będę szczegółowo pisał wyciągnąłem film ze środka. Coś tam jednak było! Okazało się, że owym filmem nie był współczesny Ilford czy Foma jak sobie wcześniej zakładałem tylko stary Polski Foton (Safety - co kolwiek to znaczy). Ucieszony wynikami postanowiłem wywołać resztę filmu, ale nie wiem dlaczego tak sobie pomyślałem, aby skrócić czas wywoływania z 10 do 6 minut. Możliwe że był to mój błąd, który kosztował mnie utratę filmu, ale przynajmniej te kilka zdjęć się uratowało.

Co przedstawiają? Są to zdjęcia rodzinne kilku osób pozujących na stoku, gdzieś w górach na nartach. Kim są Ci ludzie, kto stał za aparatem, co to w ogóle za miejsce? Tego być może się nie dowiemy. Jednak najbardziej ciekawi mnie to jaką drogę z tych gór musiał przebyć ten aparat, aby znaleźć się na straganie na Dworcu Świebodzkim i czekać na to, aż ktoś w końcu go kupi. Jak widać trafiło na mnie.

Poniżej przedstawiam te trzy uratowane fotografie (autor nieznany):

(kilkukrotnie nałożona ekspozycja - autor zapomniał o przewinięciu filmu do następnej klatki po wykonaniu zdjęcia.)

(Powtórzone ujęcie tym razem poprawnie naświetlone - choć po negatywie widać że parametry ekspozycji nie zostały dobrane poprawnie tak do końca.)

(Inne ujęcie)

Zachęcam do komentowania. Gdyby ktoś potrafił określić w jakich latach mogły zostać wykonane te zdjęcia, choćby na podstawie nart byłbym wdzięczny za info. 

niedziela, 12 sierpnia 2012

PZO - KROKUS DIA

To był dobry dzień, wycieczkę na Świebodzki jak najbardziej można zaliczyć do udanych. Każdy z obecnych wtedy osób znalazł coś dla siebie. Ja, za na prawdę okazyjną cenę (20 zł) kupiłem praktycznie "nową" przeglądarkę półautomatyczną do przeźroczy firmy PZO. 

Dokładnie jest to KROKUS DIA produkcji krajowej (ah! jak to dumnie brzmi :)) Mój egzemplarz jest w na prawdę bardzo dobrym stanie. Osoba która go użytkowała, albo tak bardzo o niego dbała, albo użyła go raz i resztę swego żywota urządzenie spędziło w pudełku czekając na lepsze czasy,,, apropo...


Sprzęt znajduje się w oryginalnym pudełku razem z instrukcją użytkowania oraz... kartą gwarancyjną producenta! Widnieje na niej informacja iż produkt sprzedany został dokładnie 14 lipca 1981 roku w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego we Wrocławiu, ul. Rynek-Ratusz 10, oddział III, Sklep 511. Jego cena na tamte czasy wynosiła 350 zł (tak widnieje na spodzie opakowania oraz karcie gwarancyjnej). 



Co do samego sprzętu, w całości wykonany został z wysokoudarowego tworzywa (nie licząc śrubek, kilku blaszek, lupy oraz żarówki). Zasilany jest energią elektryczną. Jest to bardzo prosta i nieskomplikowana konstrukcja, praktycznie niedemontowalna. Jedyną rzeczą, którą można zdjąć jest pojemnik zbierający slajdy wychodzące spod lupy, który należy umieścić na prowadnicy po lewej stronie urządzenia.  Żarówka umieszczona jest w korpusie, nad nią znajduje się mleczna matówka która rozprasza światło i podświetla przeźrocze. Lupa powiększa nam obraz 1,5x, tak że możemy w miarę komfortowo zobaczyć co znajduje się na danym slajdzie. W przeglądarce możemy umieścić maksymalnie 9-10 przeźroczy. Zmiana przeźroczy następuje po przesunięciu uchwytu w prawo do oporu a następnie w lewo do pierwszego położenia. Od frontu na obudowie umieszczono nazwę modelu oraz logo producenta. 

Jakieś wady?
Chyba nie ma rzeczy, która by ich nie posiadała. Konstrukcja jest w miarę udana jednak to co zauważyłem to dość szybkie nagrzewanie się obudowy. Żarówka jest stosunkowo słaba (co też jest małą wadą), ale i tak sprawia że po dłuższym użytkowaniu urządzenie staje się gorące (świadczy o tym lekka deformacja tworzywa mojego modelu). Druga sprawa to od czasu do czasu przeźrocza blokują się i trzeba pomagać sobie palcami, aby móc dalej użytkować sprzęt. Trzecia to brak innej możliwości zasilania przeglądarki. Czwarta sprawa to zbyt łatwo wpadające i osiadające na lupie, matówce - paproszki i różnego typu zabrudzenia. Piątą rzeczą niech będzie lupa, niby jest ok, ale dość ciężko się przez nią patrzy. Wzrok zbyt szybko się męczy podczas przeglądania zdjęć. 

Generalnie, jak na Polską konstrukcję, to myślę że jest całkiem dobrze. Urządzenie jest małe, proste w obsłudze i nawet nieźle przemyślane. Szkoda, że ten nasz przemysł upadł, albo powoli upada, bo jak to mówią "Polak potrafi". Udało nam się zbudować kilka ciekawych rzeczy jak np. aparat Druh, Fenix, Start 66, powiększalniki Krokus czy właśnie wyżej opisywana przeglądarka do przeźroczy. 

czwartek, 9 sierpnia 2012

Ne mogu byt! Maszyna pagibła?!

Bardzo dziwna sprawa...
Ostatnio złapałem za moją Smene Symbol z niewypstrykanym do końca filmem z zamiarem właśnie skończenia go.
Tego aparatu nie miałem w łapkach bardzo długo.

Byłem na Bartoszewicach robiąc ujęcia mostu Bartoszewickiego. Po drugim kadrze nagle dźwignia naciągu filmu się zablokowała.
Pomyślałem:
- to pewnie sygnał, że skończył się film i trzeba zmienić kliszę.
Zwinąłem film, ale dziwne wydało mi się to że negatyw w kasetce jakoś dziwnie luźno chodzi, jakby go nie było...
ale nic.
Byłem wtedy na rowerze, a zaczęło dość mocno padać, więc co sił ruszyłem w stronę domu.
Wykorzystując okazję kupiłem miedzy czasie wywojkę, a następnie pojechałem do laba wrzucić moją rolkę do wywołania.

Dzisiaj odebrałem film.
I ku mojemu zdziwieniu jego początek był prześwietlona, natomiast cała reszta filmu była po prostu nienaświetlona...
Z tego filmu wyszły tylko te dwa zdjęcia:


No... umówmy się że coś tam wyszło... 
Na negatywie jest jeszcze kilka ledwie wyraźnych zdjęć, właśnie tych z Bartoszewic, ale mój skaner niestety już nie potrafi ich zeskanować. 
Może ktoś wie co mogło pójść nie tak? Generalnie nie miałem z tym aparatem jakiś większych problemów. Nie wiem co mogło pójść nie tak.
Prześwietlenie? Korpus jest nieszczelny? 
Tylko problem polega na tym, że cały czas mój aparat znajduje się w skórzanym futerale...
Ale nawet gdyby,  to przecież wcześniej udało mi się tym aparatem wykonać kilka poprawnie naświetlonych fotografii...
Jakieś pomysły?



wtorek, 7 sierpnia 2012

Smena Symbol

Smena Symbol

Jest to aparat produkcji radzieckiej wykonywany przez Leningradzką firmę LOMO w latach 1971 - 1991. Był produkowany w podobnych latach co Smena 8M. Charakteryzuje go dość nowoczesny wygląd jak na tamte czasy oraz podobnego designu obiektyw, który możemy zobaczyć w modelu 8M.

Praktycznie w całości zbudowany jest z tworzywa sztucznego. Jedyne metalowe elementy (z zewnątrz) to sanki na lampę błyskową, ramię naciągu filmu, ramię do zwijania filmu i chyba niektóre elementy obiektywu oraz śrubki. 

Tak jak w większości Smien wszystko co jest nam potrzebne do fotografowania zostało umieszczone na obiektywie aparatu tzn.: Spust migawki, czasy naświetlania (w górnej części obiektywu oznaczone jako piktogramy, w dolnej wymienione jako wartości liczbowe), odległości od fotografowanego obiektu w dwóch skalach (u góry w stopach, poniżej w metrach). Obydwie skale oznaczone zostały liczbowo oraz symbolami. Na przodzie obiektywu przy soczewce po jednej stronie umieszczono skalę czułości w normach DIN, GOST/ASA, oraz wartości przysłon. Natomiast na pierścieniu zmiany przysłony znajdują się dwie białe kropki, które pokazują nam jaką mamy nastawioną przysłonę oraz czułość filmu. Na samym dole obiektywu umieszczono napis "Made in USSR". Sam obiektyw to T-43 (standardowy obiektyw, który od momentu wprowadzenia Smeny 8 do końca stosowany jest w każdym nowym modelu smeny).

W aparacie zastosowano następujące czasy naświetlania: 
B, 1/15, 1/30, 1/60, 1/125, 1/250
oraz przysłony wraz z przypisanymi do nich czułościami negatywu (wartość czułości negatywu wymieniona w normach GOST/ASA):
4 (16 ASA); 5,6 (32 ASA), 8 (65 ASA), 11 (130 ASA), 16 (250 ASA)

Zastosowano tutaj zupełnie inne rozwiązanie niż np. w Smenie 8. W tym przypadku wartość przysłony jest stała i zmienia się w zależności od tego jaki negatyw stosujemy. Według tego co napisano jeżeli mamy kliszę której czułość wynosi np. 250 ISO to na obiektywie kropkę, która znajduje się na pierścieniu przysłony musimy ustawić na 250 GOST-ASA(=ISO). W tym momencie kropka po drugiej stronie soczewki będzie ustawiona na wartość przysłony 16. Teraz wszystko w rękach pogody... Rosjanie jak wcześniej wspominałem na obiektywie umieścili piktogramy przedstawiające słoneczko, słoneczko za chmurką, zachmurzoną chmurkę itd. Pod każdą z tych wartości znajduje się czas naświetlania. Jeżeli spełniliśmy powyższe wymagania związane z ustawieniem czułości i przysłony, wtedy patrzymy się jaka jest pogoda i według niej ustawiamy czas naświetlania obracając specjalnym do tego celu pierścieniem.  Zmianę czasu naświetlania możemy śledzić dzięki białemu kwadracikowi.

W górnej części aparatu umieszczone zostały sanki lampy błyskowej, wizjer, pokrętło z ramieniem do zwijania filmu, licznik zdjęć, ramię naciągu kolejnej klatki negatywu oraz blaszkę z logo oraz nazwą aparatu. Ten model nie posiada typowego spustu migawki, który zwykle znajdował się na samej górze aparatu. Został on przeniesiony na front aparatu zaraz przy obiektywie po prawej stronie. Jest to znaczne ułatwienie w wykonywaniu zdjęć jednak posiada swoją wadę o której nieco później...
Na klapie po drugiej stronie aparatu umieszczono zegar z możliwością ustawienia czułości negatywu jaki  aktualnie znajduje się w aparacie. Został on przedstawiony w trzech, a w sumie dwóch normach - DIN, GOST/ASA. Poniżej przedstawiam czułości negatywów które widnieją na tarczy skali czułości: 

DIN - 13, 16, 19, 22, 25, 28(!)
GOST/ASA - 16, 32, 65, 130, 250, 500(!)

Tylna klapa aparatu jest połączona z korpusem zawiasami umieszczonymi po prawej stronie. W aparacie zastosowano migawkę centralną 5-cio listkową. Problem z ładowaniem filmu został tutaj rozwiązany poprzez  umieszczenie na stałe szpuli z ząbkiem o który można zahaczyć perforację, aby włożyć film. Została ona zsynchronizowana z ramieniem naciągu negatywu. Także, w tym modelu nie ma możliwości nałożenia na jedną klatkę dwóch lub więcej kadrów. Na uwagę zasługuje tutaj licznik zdjęć ponieważ zeruje się on samoistnie wraz z otwarciem tylnej pokrywy aparatu.

Na samym dole na podstawie aparatu umieszczono numer seryjny aparatu, gwint do mocowania na statyw oraz przycisk zwalniający film, który daje nam możliwość zwinięcia wypstrykanego filmu.

Jest to jeden z moich ulubionych modeli, bardzo przypadł mi do gustu. Jednak tak jak cała reszta Smien posiada swoje wady, ale i również zalety. Zacznijmy może jednak od wad tego skromnego aparaciku:

Pierwsza wada odnosi się do czasów naświetlania. Jest nim czas B, który dumnie widnieje na skali czasów naświetlania na obiektywie. Otóż problemem jest to że konstruktorzy aparatu wstawiając tutaj taki czas nie pomyśleli o stworzeniu gniazda na wężyk spustowy. Podłączenie go jest nierealne ponieważ najzwyczajniej w świecie się nie da. Wykonywanie zdjęć nawet ze statywem przy użyciu tego czasu grozi poruszeniem na zdjęciu.

Druga sprawa to brak skali z szacowaną głębią ostrości (np. taką jaka była w modelu 8). Pomimo, że wartość przysłony tak na prawdę jest stała nie przeszkadza to w tym, aby np. użyć zewnętrznego światłomierze i dowolnie według wskazań światłomierza ustawiać czas i przysłonę.

Trzecia rzecz, dość istotna, to (przynajmniej w moim modelu) częste, omyłkowe nakładanie się krawędzi dwóch, albo więcej klatek na siebie, albo dosłownie przy sobie. Aby uniknąć tego problemu trzeba dokładnie do końca naciągać ramię naciągu filmu. Choć czasem i to nie do końca pomaga.

Czwarta moim zdaniem wada choć w sumie neutralna to zegar ze skalą pokazującą czułość filmu. Niby fajna sprawa, ale po nałożeniu futerału jest bezużyteczna, a po drugie... Co u licha robi na tej skali wartość GOST/ASA = 500?! Przecież i tak te aparaty przewidziane są na film od najmniejszej liczby wartości czułości filmu do 200/250 GOST/ASA=ISO. Moim zdaniem ktoś wypił tutaj za dużo samogonu...

Pięć to umieszczenie piktogramów i wartości liczbowych odnoszących się do czasu naświetlania po dwóch stronach obiektywu. Niby ok, mamy się sugerować tymi całymi chmurkami i słoneczkami, ale często zdarzało mi się że zaglądałem pod spód aparatu, aby zobaczyć jaką wartość kryje dany piktogram (szczególnie, gdy używałem zewnętrznego światłomierza).

Szósty malutki mankament to wizjer. Został nieco poprawiony, ale nadal będę się go czepiał jako że mało przez niego widać. No i oczywiście ten nieszczęsny błąd paralaksy ale to wsio normal.

O mało bym nie zapomniał. Siedem, to brak samowyzwalacza (który zapewne i tak by nie działał ;p)


Tak, to były wady, a teraz kilka zalet, które zauważyłem w tym aparacie:

Pierwsza to naciąg filmu. Nie musimy się męczyć z kółkami i martwić tym że zapominając naciągnąć negatyw po wykonanym zdjęciu nałożymy dwa kadry na siebie.

Dwa to spust migawki umieszczony przy obiektywie. Jest dużo wygodniejszy i nie musimy się martwić że coś przytrzymamy, zahaczymy palcem przez co zepsujemy sobie ujęcie.

Trzecia zaleta to sanki na lampę błyskową które posiadają gorącą stopkę . Dzięki niej nie musimy bawić się z kablami i martwić o to że nam go zabraknie. A co to gorąca stopka? Kto wie to jego szczęście, a kto nie, niech się dowie :)

Czwarta rzecz to licznik [Jest super :)]

Piąta sprawa to rozkładane ramię do zwijania filmu. Jest bardzo pomocne. W końcu skończyła się męczarnia z opornym kręceniem kółeczkami.

Szósty plusik to umieszczenie soczewki głębiej w obiektywie przez co podczas zmiany przysłony praktycznie nie ma możliwości pobrudzenia jej palcem.

Siedem to łatwiejsze wkładanie filmu do aparatu

Osiem, ogólnie prostota wykonania i wprowadzenie w/w ulepszeń.

________________________________________________________________________

Aparacik moim zdaniem jest godzien uwagi mimo nawet tych jego wad, które możemy odnaleźć w każdej chyba Smenie. Większość jednak z tych problemów została w większym lub mniejszym stopniu poprawiona przez konstruktorów. Jak wcześniej wspomniałem jest to jeden z moim ulubionych modeli z rodziny Smien.

Na koniec, tak samo jak ostatnio kilka zdjęć wykonanych tym aparatem (po wywołaniu filmu dodam jeszcze kilka):