niedziela, 30 marca 2014

Hala ZNTK

Z cyklu Wrocławskie miejscówki. Zdjęcie wnętrza starej hali ZNTK, a właściwie tego co z niej zostało...


wtorek, 25 marca 2014

Relacja ze spotkania z Jakubem Szymczukiem w Opolu

Kilka dni temu miałem okazję pojechać do Opola, aby posłuchać tego co miał do powiedzenia Jakub Szymczuk - fotoreporter Gościa Niedzielnego, który był na Ukrainie w czasie, gdy w Kijowie toczyły się najcięższe walki.

Na spotkaniu Szymczuk opowiadał nie tylko o tym jak wykonał daną fotografię, ale również wspominał ludzi i wydarzenia i zasady jakie panowały na miejscu. Dowiadujemy się m.in., że na Majdanie była zarządzona ścisła prohibicja, Ci którzy łamali zakaz picia alkoholu byli skazywani na banicję i wyrzucani poza granice tego miejsca. Portrety tych ludzi natomiast były wieszane na jego bramach, a powrót równał się z potępieniem i publicznym linczem. Co ciekawe, zakaz był ściśle przestrzegany przez wszystkich jak komentuje Szymczuk - to duży wyczyn jeżeli chodzi o naród Ukraiński.

Gdy Szymczuk ze swoimi kolegami reporterami przybył na Ukraine, byli ubrani w wojskowe buty, mieli mundury, ochraniacze, kamizelki kuloodporne, hełmy z napisem PRESS. Majdan w tym czasie był zmilitaryzowany, każdy musiał mieć hełm, jeżeli go nie miał, to miał problem, gdyż był narażony na ciężkie obrażenia. W przypadkach braku hełmu, czy kasku, na Majdanie w pewnych punktach były one po prostu wydawane ludziom.

Każdy miał swój udział w walkach. Szymczuk wspomina zmilitaryzowane babcie, które były uzbrojone w tarcze, posiadały hełmy. Często ludzie mieli ze sobą również flagi UE oraz Ukrainy. Wiele osób pomagało jak mogło, niektórzy przynosili ciepłe ubrania, wodę, żywność, ktoś przyjechał Hammerem i rozdawał soki w kartonach, ponieważ miał własną hurtownię, ktoś inny przyjechał tirem wyładowanym oponami, które przeznaczył do spalenia na barykadach.

Majdan miał swoją strukturę, mieli swoich przywódców, komendantów, zastępców komendantów, służby medyczne, wydawali legitymacje. - My w pierwszych dniach mieliśmy też legitymacje prasowe wydawane przez służby majdanu, które dostaliśmy bez problemu. - wspomina Szymczuk, dodając - język polski wiele ułatwiał.

Niesamowite było też to, że wszystko było świetnie zorganizowane. Na miejscu był internet szeroko pasmowy, reporterzy zakwaterowani byli w hotelu, jedli w restauracjach i mieli możliwość wzięcia ciepłej kąpieli. - Jeżeli ktoś mówi, że stałem się fotoreporterem wojennym, to jest w wielkim błędzie, ponieważ nie byłem wystawiony na wojnę przez okrągłe trzy miesiące tylko kilka godzin, później wracałem do swojego świata, oddalonego o 50 metrów od miejsca walk. - mówi reporter.

Szymczuk twierdzi, że informacje o tym, że ludzie na Majdanie byli uzbrojeni, należałoby podzielić przez 2 albo nawet przez 4. Jak mówi, może raz widział kogoś z pistoletem, większość jednak uzbrojona była w proce lub ręczne katapulty. W najlepszym wypadku były to wiatrówki ładowane na śrut.

To natomiast co działo się na Majdanie w środę przed Czarnym Czwartkiem określa jako piekło, Z jednej strony gorąco, bo płoną barykady z drugiej zimno i wszystko podpływa wodą. Niepewność przed tym, że coś się może wydarzyć również była ciężka, ze względu na oddziały Berkutu znajdujące się dość blisko obrońców, zmęczenie oczywiście mocno dawało się we znaki. 

Około czwartej rano reporterzy cofnęli się do hotelu i tam budząc się co godzinę i wyglądając przez okno oczekiwali na rozwój wydarzeń. Faktycznie cała noc przeminęła spokojnie, atak natomiast rozpoczął się rano, Szymczuk wspomina, że na początku z kolegami trzymali się razem, mając siebie w zasięgu i utrzymując kontakt wzrokowy, ale jak dodaje do pewnego momentu można się trzymać razem, jednak szuka się tych wydarzeń i gdzieś ten kontakt zanika i trzeba uważać już tylko na siebie.

Na Majdanie nie było raczej czegoś takiego jak cenzura. Ludzie prosili jedynie o to, aby nie robić im zdjęć twarzy. Wszystko się zmieniało, gdy zakładali maski. Jedynym przypadkiem, który wspomina Szymczuk była prośba o to aby absolutnie nie robić zdjęć, gdy obrońcy strzelają. - Ja to zrozumiałem, ponieważ znam podstawowy rosyjski i oczywiście polski, więc z Ukraińcem się doskonale dogadam. Dwaj reporterzy z Włoch niestety tego nie zrozumieli. W prawdzie jeden z nich zrobił rewelacyjne zdjęcie, ale później faktycznie, się do niego przyczepili, że te zdjęcia robi. - dodaje później - po za tym, nie spotkałem się raczej z tym, że ktoś ma problem do tego jak przedstawiam wydarzenia.

Reporter mocno krytykuje działania Berkutu i tego, że pozwolono otworzyć ogień do ludzi, którzy byli praktycznie bezbronni (uzbrojeni w tarcze). Na spotkaniu zaprezentował kilka zdjęć, na których widać, że skuteczność snajperów była stuprocentowa. Celowano w głowo, ewentualnie w serce i zwykle te pociski trafiały. Szymczuk wspomina, że na ul. Instytuciej, gdzie nagrano słynny już filmik, jednym z ludzi, który tam utknął był fotoreporter Magnum, który nie wykonał w tym czasie ani jednego zdjęcia. Kwituje to zdarzenie następująco - Jak, ktoś mówi, czy fotoreporter jest w stanie poświęcić świadomie życie dla zdjęcia, to ja widziałem, że nie jest w stanie.

Ciekawostką jest, że wszystkie zdjęcia, które zrobił Szymczuk zostały wykonane aparatem Nikon D3 z obiektywem 24 mm ze światłem 2.8. Fotoreporter celowo nie zmieniał obiektywu, ze względu na pył, który unosił się w powietrzu, a każde odpięcie szkła groziło zassaniem tego kurzu do wnętrza aparatu. W każdym razie fotograf musiał podchodzić bardzo blisko osób, którym chciał zrobić zdjęcie. Możliwe, że kierowała nim zasada Roberta Capy "Jeśli twoje zdjęcia nie są dostatecznie dobre, to znaczy, że nie jesteś dostatecznie blisko". I coś jest w tych słowach ponieważ zdjęcia Szymczuka są na prawdę bardzo dobre i zapadające w pamięci. 

Sporą rolę, w walkach odegrali księża prawosławni, którzy dawali wiarę obrońcom, a jednocześnie uratowali niejednego milicjanta, żołnierza MSW czy Berkutu przed publicznym linczem. Często wyciągali takich ludzi z tłumu, a byli oni bici, kopani, uderzani metalowymi przedmiotami. Wtedy duchowny podchodził, zakrywał delikwenta stułą, przykładał krzyż do głowy i wyprowadzał w miejsce gdzie miał złożyć wyjaśnienia. 

Gdy emocje już opadły i sytuacja na ulicach kijowa zaczęła się stabilizować i wiadomo było, że rewolucja w pewnym sensie odniosła sukces, Szymczuk razem z kolegami poszedł sfotografować radość, w celu zamknięcia materiału. Jednak, tej radości nie znaleźli, raczej były to łzy, smutek i żal po stracie bliskich. Gdzieś, na ulicach zdarzało się zobaczyć małe grupki tryumfalnie maszerujące, ale wszyscy wiedzieli, że to jeszcze nie koniec. Walka nadal trwa!

sobota, 15 marca 2014

Spotkanie z Jakubem Szymczukiem w Opolu

© Jakub Szymczuk
 W Opolu, w Miejskiej Bibliotece Publicznej przy Minorytów 4, 17 marca, o godzinie 18:00, odbędzie się spotkanie z Jakubem Szymczukiem autorem zdjęć z rewolucji na Ukrainie. Fotograf ten na nowo otwiera serię spotkań "Fotograf o Fotografii", która jest organizowana przez Fundację Warsztatów Fotograficznych 2.8.

Zdjęcia Jakuba Szymczuka mroziły krew w żyłach, a jego profil na facebooku w okresie pobytu i pracy na Ukrainie był oblegany w oczekiwaniu na nowe wiadomości z samego oka cyklonu. Przez dziesięć bardzo długich dni relacjonował to co działo się na Kijowskim Majdanie, 

Ukrainę odwiedził dwa razy. Pierwszy raz w spokojnym okresie 11-17 lutego, a drugi zaraz po rozpoczęciu zamieszek 19 lutego. Kolejny dzień spędził na barykadzie na ulicy Instytuckiej, gdzie toczyły się najcięższe walki. Dzień ten okrzyknięto "Czarnym Czwartkiem" i był to przełomowy moment w rewolucji na Ukrainie.

Sam Szymczuk twierdzi, że nie jest fotoreporterem wojennym, choć przez 3 godziny musiał nim być. Przybycie na spotkanie z ww. fotografem, będzie na pewno ciekawym doświadczeniem, a jego refleksje i przemyślenia - cenne i zapadające w pamięci. 

poniedziałek, 10 marca 2014

II Oławski marsz pamięci Żołnierzy Wyklętych [WIDEORELACJA]

"[...]Dzisiaj młodzież potrzebuje bohaterów z krwi i kości, którzy swoim życiem reprezentują wartości przeciwne do tych kreowanych przez media. Opierających się na prymitywnym zachowaniu i chęci zaistnienia za wszelką cenę.[...]" - mówi jeden z organizatorów II Oławskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Zapraszamy do krótkiej wideo relacji z obchodów:

niedziela, 9 marca 2014

II Oławski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych

9 marca, o godzinie 14:00, rozpoczął się w Oławie - II Oławski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowany przez stowarzyszenie "Oławscy Patrioci". W pochodzie, który wyruszył z rynku i zakończył przy rondzie Żołnierzy Wyklętych wzięło udział ok. 150 osób. 


Marsz odbył się w przyjaznej i pokojowej atmosferze. Zgromadził wiele osób w różnym wieku. Przed rozpoczęciem manifestanci dostali od organizatorów marszu biało-czerwone flagi oraz tablice z portretami Żołnierzy Wyklętych, które zostały użyczone przez stowarzyszenie Odra-Niemen. 


W czasie pochodu skandowano takie hasła jak: "Armio Wyklęta Oława o was pamięta", "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę", "Cześć i chwała Bohaterom", "Polacy to My!" oraz wiele innych. 



Na koniec odśpiewano hymn oraz wygłoszono, krótkie przemówienie do zgromadzonych osób. Po tym manifestacja została oficjalnie rozwiązana. 



Nie był to jednak koniec, ponieważ w planie obchodów przewidziano również projekcję filmową na temat Żołnierzy Wyklętych: "Kwatera Ł" i "Marzyli tylko o wolnej Polsce" wraz z wykładem historyka Tomasza Greniucha, która odbyła się o godzinie 16:00.
 

Natomiast o godz. 20:00 w Ośrodku Kultury w Oławie odbył się koncert patriotyczny takich artystów jak Rabe, The Moonshiners, 10 Pięter.




Tak w Oławie uczczono pamięć o Żołnierzach Wyklętych.  

_____________________________________________________________________

Jutro udostępnię filmy nakręcone podczas pochodu oraz wykładu historyka Tomasza Greniucha na temat Żołnierzy Wyklętych.

sobota, 1 marca 2014

1 marca - Dzień pamięci o Żołnierzach Wyklętych.


3 lata temu, 1 marca 2011 roku po raz pierwszy obchodzono Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”.

Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” to polskie święto państwowe poświęcone żołnierzom antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia, ustanowione na mocy ustawy z dnia 3 lutego 2011 roku. Inicjatywę w zakresie uchwalenia tego święta podjął w 2010 roku prezydent Lech Kaczyński, po jego śmierci prezydent Bronisław Komorowski podtrzymał projekt.

Wybrano 1 marca dlatego, że tego dnia w 1951 roku wykonano wyroki śmierci na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”: 


- Łukaszu Cieplińskim, 
- Kawalcu, 
- Józefie Batorym, 
- Adamie Lazarowiczu, 
- Franciszku Błażeju, 
- Karolu Chmielu,
- Józefie Rzepce 

Byli oni ostatnim ogólnopolskim koordynatorem „Walki o Wolność i Niezawisłość Polski z nową sowiecką okupacją”. Pomysł ustanowienia święta w tym dniu wysunął ówczesny prezes IPN-u Janusz Kurtyka.

Obchody z okazji narodowego dnia Żołnierzy Wyklętych odbywały się na terenie całego kraju. 

We Wrocławiu oficjalne uroczystości otworzył przemarsz pod pomnik ofiar systemy komunistycznego na cmentarzu Osobowickim.

Po przybyciu na miejsce odmówiono różaniec w intencji poległych, a następnie odegrano hymn Polski. Uroczystość otworzyło przemówienie szefa Wrocławskiego IPN, który przybliżył historię Żołnierzy Wyklętych i wyjaśnił dlaczego ten dzień przypada właśnie 1 marca. 



Następnie kolejno głos zabrała Wiceprezydent miasta Wrocławia oraz Prezydent miasta Rafał Dutkiewicz, którego przemówienie chwilowo zostało przerwane przez gwizdy i okrzyki - "gdzie zgubiłeś Baumana?!". Ten drobny incydent nie miał jednak wpływu na dalszy ciąg obchodów.



Swój głos dostały również kombatanci. Następnie wszyscy zebrani stanęli do apelu poległych podczas którego przybliżono sylwetki Żołnierzy Niezłomnych.



Uroczystość na cmentarzu Osobowickim zamknęły salwa honorowa w wykonaniu kompani reprezentacyjnej Wojska Polskiego oraz złożenie pod pomnikiem Ofiar systemu komunistycznego kwiatów przez różne organizacje rządowe i pozarządowe oraz środowiska kombatanckie. 


_____________________________________________________________________

Wieczorem o godzinie 18:15 odbyły się uroczystości związane z marszem Żołnierzy Niezłomnych organizowane przez środowiska pozarządowe.

W ramach tego wydarzenia w tym roku zorganizowana została inscenizacja z udziałem grup rekonstrukcyjnych, która miała miejsce na rynku. Puszczano również utwory patriotyczne współczesnych twórców takich jak: Tadek Firma, Panny Wyklęte, Horytnica. 



W tym roku marsz przyciągnął wiele osób w różnym wieku. Frekwencja była zadowalająca, miejmy nadzieję, że kolejne lata zgromadzą jeszcze więcej ludzi, a oprawa marszu będzie wzbogacana o coraz to nowsze elementy. 


_____________________________________________________________________

Więcej zdjęć z obchodów Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych niebawem.