poniedziałek, 19 listopada 2012

Historia pewnej kliszy

Gdyby zacząć od końca wydaje się to banalne. Pewnej niedzieli wstałem rano, wziąłem prysznic, zjadłem,  umyłem zęby, ubrałem kurtkę, buty i wyszedłem z mieszkania na tramwaj. Wsiadłem do siódemki, pojechałem na Świebodzki i skierowałem się w tą część giełdy gdzie sprzedają starocie. Znalazłem się przy jednym z wielu stoisk, kupiłem aparat Smene 8 i.... zorientowałem się że jest w niej nawinięty film.

Pewnie nie wszystkim się to zdarzyło, ale na pewno znajdzie się choć kilka osób, które kiedyś kupując stary aparat analogowy znalazły w środku załadowany negatyw. Na pewno waszą pierwszą myślą, która wpadła wam do głowy było "co na nim jest?". Co zostało na niej uwiecznione, w jakich latach, gdzie, kiedy, kim był autor zdjęć i dlaczego nie skończył tej rolki do końca?

W swoim życiu miałem dwa przypadki, gdy znalazłem w środku aparatu kliszę fotograficzną.  Pierwsza sytuacja zdarzyła mi się, gdy kupowałem Starta 66. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po złapaniu go w swoje łapki było otwarcie pokrywy, gdzie wkłada się film w celu oszacowania stanu wewnątrz i sprawdzenia jak działa przysłona i migawka. Ku mojemu zdziwieniu znajdował się tam negatyw. Jak się później okazało była nią stara radziecka klisza czarno-biała. Co mogła w sobie skrywać? Już pewnie nigdy się nie dowiemy, bowiem nie wiadomo ile osób przede mną otworzyło tą tylną pokrywę. Ja ostatecznie rozwiałem wszelkie wątpliwość całkowicie wyciągając i rozwijając kliszę z aparatu. Niestety...

Drugą sytuacją był zakup właśnie ww. Smeny 8, która wewnątrz aparatu posiadała załadowany film, jak później się okazało również czarno-biały. Wzbogacony o bagaż doświadczeń z lat poprzednich skończyłem rolkę i zwinąłem negatyw do kasety, a następnie całość bezpiecznie wyjąłem w domu.

W środku znajdowały się dwie kasetki rozbieralne. Jedna czarna, druga żółta (uwaga) z napisem FOTON! Od razu zauważyłem, że film był cięty i ładowany ręcznie. Co mogło świadczyć o tym że ktoś mógł się znać na robieniu zdjęć. Nie wiem mógł być pracownikiem laboratorium, posiadać ciemnię fotograficzną albo nie znać się i po prostu posiadać taki sprzęt. Trudno to teraz stwierdzić. W każdym razie zakładając że ktoś miał jakieś pojęcie na temat fotografii pomyślałem, że przewidział że przy Smenie zaleca się wykonywanie zdjęć przy czułościach od najniższych do 200 ISO.

Poleciałem do fotosklepiku, kupiłem wywoływacz, ale od razu nie zabrałem się za wywoływanie. Zrobiłem to dopiero po jakimś czasie, a dokładnie to, to wypada dzisiaj :) Dlaczego? Może musiałem przemyśleć jak to zrobić, albo nie wiem dlaczego. Po prostu.

Używałem czeskiego wywoływacza W17 Hydrophen czego w sumie żałuję, bo mogłem zrobić to innym dużo lepszym wywoływaczem, ale akurat wtedy dysponowałem taką kwotą pieniędzy że starczyło mi tylko na tą wywojkę.

Rozrobiłem W17 do 1+1, odciąłem kawałek filmu, nawinąłem na szpulę, wrzuciłem do puchy, zamknąłem, wlałem chemię. Po przeprowadzeniu procesu o którym nie będę szczegółowo pisał wyciągnąłem film ze środka. Coś tam jednak było! Okazało się, że owym filmem nie był współczesny Ilford czy Foma jak sobie wcześniej zakładałem tylko stary Polski Foton (Safety - co kolwiek to znaczy). Ucieszony wynikami postanowiłem wywołać resztę filmu, ale nie wiem dlaczego tak sobie pomyślałem, aby skrócić czas wywoływania z 10 do 6 minut. Możliwe że był to mój błąd, który kosztował mnie utratę filmu, ale przynajmniej te kilka zdjęć się uratowało.

Co przedstawiają? Są to zdjęcia rodzinne kilku osób pozujących na stoku, gdzieś w górach na nartach. Kim są Ci ludzie, kto stał za aparatem, co to w ogóle za miejsce? Tego być może się nie dowiemy. Jednak najbardziej ciekawi mnie to jaką drogę z tych gór musiał przebyć ten aparat, aby znaleźć się na straganie na Dworcu Świebodzkim i czekać na to, aż ktoś w końcu go kupi. Jak widać trafiło na mnie.

Poniżej przedstawiam te trzy uratowane fotografie (autor nieznany):

(kilkukrotnie nałożona ekspozycja - autor zapomniał o przewinięciu filmu do następnej klatki po wykonaniu zdjęcia.)

(Powtórzone ujęcie tym razem poprawnie naświetlone - choć po negatywie widać że parametry ekspozycji nie zostały dobrane poprawnie tak do końca.)

(Inne ujęcie)

Zachęcam do komentowania. Gdyby ktoś potrafił określić w jakich latach mogły zostać wykonane te zdjęcia, choćby na podstawie nart byłbym wdzięczny za info. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz