Mój dzisiejszy wpis będzie poświęcony pewnej książce, na którą miałem chęć już od dłuższego czasu. Jakiś miesiąc temu miałem w końcu okazję zdjąć ją z pułki jednego z Empików, przytachać do kasy, zapłacić i cieszyć się z tak upragnionego nabytku.
Zainteresowała mnie okładka, a raczej rewelacyjna fotografia, która się na niej znajdowała. Następnie uwagę zwrócił wielki pomarańczowy napis "13 wojen i jedna - prawdziwa historia reportera wojennego" - Krzysztof Miller.
Pomyślałem wtedy: - To jest to! Chcę ją przeczytać! - Temat istotnie jest mi bliski ze względu na fascynację fotografią reporterską, dlatego zdecydowałem, że muszę ją mieć!
Autor na początku był mi znany raczej ze słyszenia. Kiedyś zobaczyłem wywiad u Prokopa i Wellman w którym rozmawiali z "najlepszym polskim fotoreporterem wojennym". Po przeczytaniu książki i zapoznaniu się z twórczością oraz jego pracą stwierdzam, że mówili prawdę.
Krzysztof Miller urodził się 25 marca 1962 roku w Warszawie. Jest polskim fotoreporterem wojennym. W latach 1976-1986 był wielokrotnym mistrzem Polski seniorów w skokach do wody z trampoliny i wieży.
Od roku 1989 współpracuje z Gazetą Wyborczą. Robił zdjęcia m.in. w Gruzji, Czczeni, Kongo, Czechosłowacji, byłej Jugosławii, RPA, Afganistanie... (Ta lista jest na prawdę długa...) W 2000 roku był jednym z jurorów najbardziej prestiżowego konkursu fotograficznego - World Press Photo.
Póki pracował fotografując konflikty, nie miał kłopotów ze zdrowiem (jak by to dziwnie nie zabrzmiało...), jednak gdy tylko zmniejszył obroty, wróciły sceny i obrazy, które zaczęły go męczyć. Leczył się w wojskowej Klinice Stresu Bojowego.
"13 wojen i jedna" to książka o niezwykle interesującej ale i niebezpiecznej pracy fotoreportera wojennego. Opisuje życie w strefie ogarniętej działaniami wojennymi. Ludzi starających się "jakoś" żyć, pragnących walczyć i przetrwać.
Wielokrotnie był świadkiem śmierci i fotografował ją by pokazać i opowiedzieć historię, aby wszyscy wiedzieli jak okrutna jest wojna i jak straszliwe zbiera żniwo. Często mówi jakim sprzętem fotografuje i jakich parametrów używał by wykonać daną fotografię.
W książce możemy znaleźć zbiór zdjęć z kilku wojen, które są opisane bardzo drobiazgowo co czasem bardzo mnie męczyło i zniechęcało do dalszego czytania. Jednak nie na tyle, aby odłożyć książkę na półkę.
Pomimo zawiłych opisów i ciężkiego języka jakim posługuje się autor, (wszak nie jest on pisarzem a fotografem) jak najbardziej mogę polecić tą książkę każdemu kto interesuje się profesją jaką reprezentuje i zajmuje się Krzysztof Miller.